Dzisiaj, po nieprzespanej nocy, ruszyliśmy w stronę Twylfefontain, gdzie znajdują się malowidła naskalne. Chcieliśmy zobaczyć te w Twylfefontain oraz w górach Brandberg, gdzie w jaskini znanej jako "Maack Shelter" znajduje się grupa nazywana White Lady, przedstawiająca kilka postaci ludzkich oraz oryksów. Tytułowa "Biała Dama" to postać, która ma białe nogi i ramiona, co biorąc pod uwagę czas powstania tych malowideł jest zaskakujące. Natomiast Twylfefontain to inaczej 12 źródeł i znajduje się tam, podobno, 2500 malowideł. Dlaczego podobno?
Za to widzieliśmy skansen ludu Damara. Trzeba przyznać, że członkowie tego plemienia mówią uczciwie, że to skansen i że nie żyją już w ten sposób. To jak? No właśnie.
Zapytana o to nasza przewodniczka powiedziała, że nie są już ludem pasterskim, a więc wędrownym, nie ubierają się już w skóry zwierząt, ale mieszkają wciąż w domach zbudowanych z krowich kup i błota, z tym że w prostokątnych, a nie okrągłych, używają ziół i produktów pochodzenia zwierzęcego (np wywaru z kupy jednego ze zwierząt), gdy są chorzy, a dopiero jako to nie pomoże, to szukają pomocy medycznej. Na końcu dobrze zorganizowanej prezentacji zaśpiewali i zatańczyli i to było bardzo autentyczne i ciekawe.
Po drodze też spotkaliśmy pierwsze kobiety Herrero, których strój jest żywym reliktem XIX wieku. Po prostu kobietom z tego plemienia tak bardzo spodobał się strój żon XIX wiecznych osadników, że noszą go do dziś, na dowód swego ucywilizowania. Na stój ten składa się: wiktoriańska suknia razem z ogromną krynoliną, kilka halek, kapelusz w kształcie rogów (do reprezentowania rogów krowy) wykonanego ze zwiniętych tkanin. Stroje te są bardzo kolorowe i chyba nie widziałam dwóch takich samych. Przy czym kobiety, choć rzeczywiście raczej w wieku średnim, widać w tym stroju po prostu na ulicach, więc nie jest to żaden strój łowicki.
Dodam jeszcze, że tego dnia mieliśmy także nadzieje zobaczyć pustynne słonie czyli takie, które zaadaptował się do życia na pustyni. Są one lżejsze, mają też szersze łapy od tych żyjących na sawannach i przez 10 miesięcy w roku obchodzą się bez wody gruntowej na suchych obszarach Namibii. Mają szersze stopy, dzięki którym kopią głębokie na dwa metry doły w korytach wyschniętych rzek i potrafią wyczuwać wilgoć i docierać do wód gruntowych. Mieliśmy spotkać je w korycie wyschniętej rzeki Aba Huab, ale przewodnik zaśpiewał nam 500 dolarów namibijskich od osoby i to nie zależnie od tego czy je znajdziemy. Kiedy przyjechaliśmy na nasz kamping - Aabadi Campsite, wyśmiali nas i powiedzieli, żebyśmy raczej uważali, bo te słonie chodzą tutaj po kampingu. No cóż, ale tego dnia nie przyszły. :(
PRAKTYCZNE:
- W Twylfefontain malowidła znajdują się w samej logdy, ale uwaga są czynne do 16:00.
- Malowidła White Lady mieszczą się 40 minut piechotą od miejsca, do którego można dojechać.
- Wstęp do wioski Damara kosztował 80 dolarów namibijskich od osoby dorosłej i połowę ceny za dziecko.
- Na Aabadi Campsite jest woda, nie ma prądu dla kempingowiczów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz