Miało być o wodospadach, bo po to tu przyjechaliśmy, ale będzie o Himba, bo to plemie zdominowało moje wrażenia.
Himba zamieszkują północno-zachodnią część Namibi, tj region Kunene. Ilu ich jest, a właściwie ilu ich zostało? Trudno powiedzieć, bo to lud prowadzący koczowniczy tryb życia, który w związku z tym trudno policzyć. Z informacji uzyskanych już tutaj wynika, że może ich być ok 10 000. Są odłamem Herero. Pod koniec XIX wieku pasterzy Herero atakował lud Nama i jego część przeprawiła się przez rzekę Kunene udając się do dzisiejszej Angoli. Tam zwrócili się do buszmenów Ngambwe, żeby odstąpili im część swoich pastwisk. Odtąd ten odłam Herero nazwano ovaHimba czyli lud żebraczy. Kiedy powrócili na teren dzisiejszej Namibii okazało się, że oprócz języka nic ich z Herero nie łączy, bo ci poddali się wpływom niemieckich osadników, nie tylko co do ubioru, ale także zmieniając tryb życia na osiadły i religię.
Dzisiaj Himba żyją wciąż jak dawniej i to nie jest skansen. To prawdziwe ich życie. Dalej zajmują się pasterstwem, hodują kozy i bydło i mieszkają w wioskach. Każda wioska to jedna rodzina. Dosłownie, nie w przenośni. Żenią się między sobą, leczą sami w większości, więc jeśli jakaś rodzina jest chora np na Aids, to powoli wymiera. Nie wiadomo więc jak długo jeszcze będzie na świecie ten lud o niesłychanych zwyczajach. I mam na myśli lud, a nie przebierańców pod sklepami w Walvis Bay czy Swakopmundzie.
Centralnym miejscem wioski jest corral czyli zagroda dla zwierząt. Teraz w Namibii jest pora sucha, więc zagroda była pusta, bo synowie wodza wraz ze zwierzętami poszli szukać pastwisk, gdzie zwierzęta mogłyby się najeść.
Na czele wioski, liczącej ok 15 dorosłych osób, stoi wódź (tak, to ten w środku), który może mieć kilka żon. Pierwsza z nich mieszka w chatce na wschód od zagrody i jest największa. Pomiędzy nią a zagrodą mieści się święty ogień. Za pomocą dymu z niego Himba kontaktują się ze swoimi zmarłymi. Nie można przechodzić pomiędzy tą chatką a świętym ogniem. Na zachód od zagrody mieszka druga żona, na północ i południe trzecia i czwarta. To punkty orientacyjne wioski. Pomiędzy nimi mogą stać inne chatki.
Ich szkielet zbudowany jest z gałęzi, na które nakłada się masę z wyschniętych krowich kup pomieszanych z błotem.
Każda żona ma swoją spiżarnię.
Himba śpią na ziemi, na skórach zwierzęcych. Kobiety po prawej, mężczyźni po lewej i tak też wchodzą i wychodzą z chatki. Mężczyźni mają poduszki drewniane.
Tak wyglądają poduszki. :)). Kobiety nie mają nawet takich.
Na środku chatki palą ognisko, a pod powałą znajdują się otwory, dzięki których powstaje przeciąg i wywiewa dym.
Tam też powieszone są na dzień wszystkie potrzebne rzeczy.
Tak wyglądają poduszki. :)). Kobiety nie mają nawet takich.
Na środku chatki palą ognisko, a pod powałą znajdują się otwory, dzięki których powstaje przeciąg i wywiewa dym.
Tam też powieszone są na dzień wszystkie potrzebne rzeczy.
Kobiety Himba mimo, że nie noszą bielizny są bogate w biżuterię. Na nogach mają bransolety, które określają ile mają dzieci. Noszą też bransolety na rękach, które najczęściej otrzymują w spadku od swoich matek oraz różnego rodzaju naszyjniki. Naszyjnik z muszlą symbolizuje płodność.
Ważna jest fryzura Himba. Dziewczynki niezamężne noszą warkocze zaplecione od tyłu do przodu, tak, żeby zasłaniały im twarz.
Dorosłe kobiety mają włosy zaplecione w warkoczyki, a na głowie rodzaj "korony' ze skóry zwierząt nazywaną embre, którą można zdjąć i zamienić na inna, w zależności od okoliczności.
Najciekawsze jest to, że Himba się nie myją, a jedynie okadzają. To własnie miejsce w chatce, gdzie to robią. Przykryte jest koszyczkiem w kształcie stożka, który pani podniosła i trzyma w ręce.
Po okadzeniu smarują się otjize czyli mieszkanką tłuszczu krowiego oraz ochry, która jest wszędzie. Cała ziemia jest czerwona. W drugim pojemniczku mieści się ekstrakt z ziół, wydaje się, że mięty i szałwi, którym się także nacierają. Dziewczynki zaczyna się smarować gdy zaczynają im rosnąć piersi.
Małżeństwa są aranżowane przez rodzinę pomiędzy dziećmi. Zawierają one małżeństwo, a potem każde dziecko wraca do swojego domu. Dopiero gdy dziewczynka dostaje okresu następują pokładziny. Na to jest specjalne, honorowe miejsce koło zagrody dla zwierząt. miejsce nie jest w żaden sposób osłonięte. Jedynie nad nowożeńcami kładzie się mięso.
A teraz wreszcie o celu naszej podróży, czyli wodospadach Epupa. Miejsce to wyróżnia się z daleka, wygląda jak pełna palm oaza na pustyni. Wodospadów tych na rzece Kunene jest w sumie 38. W miejscu, gdzie mieszkaliśmy rzeka rozlewa się w jeziorko, żeby potem zacząć wodospadami spadać w dół. Wokół rosną baobaby w niesłychanych wręcz konfiguracjach.
PRAKTYCZNE
- W Epupa Falls Campsite można znaleźć przewodnika do wioski Himba, który kosztuje 125 dolarów namibijskich od osoby dorosłej, (dzieci za darmo) plus koszt prezentów dla Himba tj ok 300 dolarów namibijskich, za które kupiliśmy 2 worki polenty, 2 woreczki cukru i olej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz